John Surtees karierę kierowcy wyścigowego rozpoczął w wyścigach motocyklowych, gdzie z zespołem MV Agusta był mistrzem klasy 500 cm³ w 1956 oraz klasy 350 cm³ i 500 cm³ w latach 1958-1960. W 1960 zadebiutował również w wyścigach Formuły 1 w Team Lotus, a od kolejnego sezonu rozpoczął regularne starty w zespole Reg Parnell Racing (Yeoman Credit Racing). Po zdobyciu 4. miejsca w klasyfikacji kierowców sezonu 1962, od kolejnego roku został kierowcą zespołu Ferrari i ponownie zajął czwarte miejsce. Na sezon 1964 Ferrari przygotowało następce modelu 156, który otrzymał nazwę 158. Ze 158 wyposażonego w silnik 1.5 V8 przez cały sezon korzystał John Surtees. Lorenzo Bandini, jako drugi kierowca zespołu, korzystał w sezonie z modeli 156, 158 oraz 1512, będący modelem 158 wyposażonym w silnik 1.5 V12. John Surtees wygrał wyścigi w Niemczech oraz we Włoszech oraz wcześniej dwukrotnie stanął na podium. Do klasyfikacji końcowej liczonych było 6 najlepszych rezultatów, więc kluczowe dla pozycji w mistrzostwach były dwa kolejne i zarazem ostatnie wyścigi sezonu w USA i Meksyku, gdzie Ferrari były wystawiane przez North American Racing Team (NART). Grand Prix Stanów Zjednoczonych Surtees ukończył na drugim miejscu i tracił wówczas do Grahama Hilla 5 punktów. W walce o mistrzostwo liczył się jeszcze Jim Clark, jednak przy ówczesnej punktacji musiałby wygrać i jednocześnie liczyć na porażkę rywali. Podczas Grand Prix Meksyku Graham Hill z rywalizacji o tytuł odpadł po kolizji z Lorenzo Bandinim z Ferrari, w wyniku której spadł na koniec stawki. Jim Clark po awarii silnika na ostatnim okrążeniu został sklasyfikowany na piątym miejscu, a sprawca kolizji z Hillem, jadąc na drugim miejscu, przepuścił zespołowego partnera, któremu 6 punktów za drugie miejsce dawało tytuł mistrza świata. Zgodnie z ówczesną zasada zaliczania do klasyfikacji końcowej 6 najlepszych rezultatów z 10 wyścigów Surtees pokonał Hilla o 1 punkt, dzięki czemu stał się jak dotąd jedynym mistrzem świata MotoGP oraz Formuły 1. Warto jednak wspomnieć, że gdyby liczone były wszystkie zdobyte punkty to wówczas Hill zostałby mistrzem z przewagą 1 punktu. W klasyfikacji konstruktorów, podobnie jak w klasyfikacji kierowców, liczone było 6 najlepszych rezultatów, jednak wyłącznie najlepszego z kierowców zespołu w każdym z wyścigów. Wygrana Bandiniego w Austrii dołożona do wyników Surteesa pozwoliła na zdobycie przez Ferrari tytułu w tej klasyfikacji. W tym przypadku pokonanie BRM również umożliwiła zasada sześciu najlepszych rezultatów.
Zdecydowałem się na wydanie gazetowe głównie dzięki świetnej cenie, ale również świadomości przyzwoitego wykonania. Uproszczenia w porównaniu z modelem wydanym w „książkowej” serii IXO wydają się dotyczyć wyłącznie elementów zawieszenia oraz okolic skrzyni biegów. Nie oglądając modelu wnikliwie można być bardzo z niego zadowolonym i to chyba właśnie typowe dla modeli Ferrari z Formuły 1 przygotowanych przez IXO dla serii gazetowych. Felgi w modelu mają bliski oryginału blady kolor i tylko na moich zdjęciach mają taką ciemniejszą, a nawet odmienną niż w rzeczywistości barwę. Ciekawe byłoby dołożenie do tego modelu drugiego w zdecydowanie odmiennym malowaniu zespołu NART z ostatnich wyścigów sezonu.
Wiele słów i myśli ciśnie mi się do głowy patrząc na tę miniaturę, ale najsilniejsza z nich jest taka, że przypomina mi dzieciństwo, ponieważ miałem taką wyścigówkę jako dziecko. W dużej skali, zabawkową;)
Pozdrawiam;)
PolubieniePolubienie
Wychodzi na to, że miałeś świetne zabawki 😀
Pozdrowienia
PolubieniePolubienie
Z tego co pamiętam, to miałem;) pewnie gdzieś na strychu jeszcze leży, w jakimś zakurzonym pudle;)
PolubieniePolubienie
Arek, piękny model wielkiego Johna Surteesa. Dobra robota IXO.
Mam ten sam samochód, ale w miniaturze Brum:
http://juanhracingteam.blogspot.com.ar/2012/04/095-ferrari-158.html
Uścisk!
PolubieniePolubienie
U siebie jak dotąd nie mam żadnego modelu tego włoskiego producenta, ale może kiedyś sie to zmieni 🙂 W przypadku 158 F1 rozglądałem się od kiedy tylko pamiętam za „książkowym” wydaniem IXO, natomiast zakup modelu gazetowego okazał się świetnym połączeniem ceny i jakości 🙂
Pozdrowienia
PolubieniePolubienie
Jest bardzo szczegółowy, biorąc pod uwagę mały rozmiar modelu.
Nad wlotami powietrza znajdują się kawałki przezroczystego plastiku?
Pozdrowienia!
PolubieniePolubienie
Jeśli masz na myśli małe wloty z przodu to nie, natomiast te osłony z tyłu nad silnikiem są plastikowe z fajnie wykonaną imitacją siatki, której zabrakło w gazetowym 156 F1.
Pozdrowienia
PolubieniePolubienie